Strona:F. H. Burnett - Mała księżniczka.djvu/82

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Gdy skończyły się wszystkie lekcje owego dnia, dziewczynki zasiadły przed kominkiem w sali szkolnej i zabawiały się, jak tylko mogły. W tym samym czasie miss Minchin i miss Amelja piły podwieczorek w pokoiku, do którego nikt prócz nich dwóch nie miał wstępu. O tej godzinie wiodły zawsze długą poufną rozmowę, zwłaszcza o ile nie przeszkadzał im w tem hałas młodszych uczennic, co (trzeba stwierdzić) zdarzało się nader często; w takich wypadkach jednak zazwyczaj wdawały się w to starsze uczennice i dopiero gdy ich łajania lub rękoczyny nie odnosiły skutku, pojawiała się w drzwiach miss Minchin lub miss Amelja i kładła tamę swawoli. Właśnie gdy Lawinja kończyła swe słowa, drzwi się otworzyły i do pokoju weszła Sara, za którą — niby mały piesek — dreptała nieodstępna Lottie.
— Już ona tu przylazła z tym nieznośnym dzieciakiem! — syknęła Lawinja. — Skoro ona tak lubi tę małą, to czemu jej nie trzyma w swoim pokoju? Tylko patrzeć, jak się ta płaksa rozbeczy!
Właśnie zdarzyło się, że Lottie ni stąd ni zowąd zapragnęła bawić się w sali szkolnej i wyprosiła u swej przybranej matki, żeby zabrała ją tam z sobą. Przyłączyła się do gromadki najmłodszych dziewczynek, bawiących się w kącie, natomiast Sara usiadła na ławce pod oknem, otworzyła książkę i zaczęła czytać. Była