Strona:F. Dostojewski - Bracia Karamazow cz-6.djvu/83

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

uczuła dławiący wstyd. Pod wpływem tego dostała ataku i upadła, jęcząc i łkając spazmatycznie. Pośpieszono jej z pomocą i wyniesiono z sali.
Tymczasem Grusza rzuciła się znów ku Miti, zanim ją zdołano zatrzymać i cała drżąca z gniewu, krzyknęła głośno:
— Zgubiła cię ta gadzina! Mitia. Macie ją teraz! widzicie, jaka jest! — wołała do sędziów. Wyprowadzono ją także z sali, mimo jej oporu.
W każdym razie żądne sensacyi damy były całkowicie zadowolone, łaknąca ich wyobraźnia otrzymała dziś bardzo obfity żer; usposobienie publiczności znajdowało się też w stanie wysokiego napięcia i wszyscy oczekiwali z niecierpliwością ostatecznego rozwiązania. Fediukowicz był widocznie zgubiony wynikiem ponownych zeznań Katarzyny Iwanównej, za to prokurator tryumfował. Po kilku jeszcze, mniej ważnych, zeznaniach i po przesłuchaniu doktora z Moskwy, który stwierdził stanowczo, że Iwan Fedorowicz był obłąkany — nastąpiła godzinna przerwa. Wreszcie, około godziny ósmej wieczór, prokurator rozpoczął swoją mowę.
Hipolit Kiryłowicz przygotował był już dawno swoje przemówienie, mimo to, rozpoczynając je, był niesłychanie wzruszony. Kroplisty pot wystąpił mu na czoło, a zimne dreszcze wstrząsały nim nieustannie. Ale bo też uważał on to wystąpienie swoje jako arcydzieło nad arcydzieła, jako swój łabędzi śpiew, jakim się też stało rzeczywiście, bo w kilka miesięcy potem umarł na galopujące suchoty. Mowa też jego wywarła głębokie wrażenie, nawet na przeciwnikach. Trzeba