Strona:F. Dostojewski - Bracia Karamazow cz-6.djvu/82

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kowa. Wtedy pokazałam mu ten list, dowodzący, że brat jego jest ojcobójcą i z tego powodu zachorował, zaczął bredzić, miewał chwile nieprzytomne. Widziano go tak na ulicy, a także i u mnie, i to wszystko przez tamtego, przez tamtego potwora. — Były to wyznania, które się robi chyba raz tylko w życiu, na łożu śmierci, lub wstępując na rusztowanie. Ale postępowanie takie było właśnie w jej stylu. Był to ten sam impetyczny poryw, który pchnął ją niegdyś w objęcia rozpustnego młodzika, dla uratowania ojca, ten sam, co ją zniewolił do poświęcenia dziewiczego wstydu, przez obnażenie wobec sędziów i publiczności najtajniejszych szczegółów stosunku swego z niewiernym narzeczonym. Poświęciła się dla Miti, jak wpierw dla ojca, a teraz postanowiła poświęcić się jeszcze dla Iwana, który, jak się jej zdawało, gubił się swojem wyznaniem. Była to zawsze ta sama Katia, niepowściągliwa i namiętna, a przytem, mimo tych wszystkich sprzeczności, robiła wszystko w dobrej wierze. Nie kłamała, twierdząc, że Mitia pogardzał nią zawsze, wierzyła bowiem w to sama, a miłość jej dla niego była pewnego rodzaju zemstą. Ta mściwa miłość byłaby się może z czasem zmieniła na inną, prawdziwą, ale Mitia zdradził ją, obraził do głębi i duma jej nie przebaczyła mu tego. Występując w obronie Iwana, uczuła po raz pierwszy może, jak bardzo człowiek ten jest jej drogim i zapragnęła poświęcić się dla niego. To wszystko razem doprowadziło ją do wybuchu, którym gubiła nietylko Mitię, ale i siebie. To też gdy chwilowe jej podniecenie minęło, zrozumiała co się stało,