Strona:F. Dostojewski - Bracia Karamazow cz-6.djvu/79

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

robi, i że wiem o wszystkiem. Upewniam was panowie, że rozumiał wybornie, że, dając mu te pieniądze, myślę w duszy: Czyż będzie on tak nikczemny, żeby je wziąść? patrzyłam mu w oczy i on patrzył w moje i rozumiał, a jednak przyjął, jednak wziął te pieniądze.
— Prawda Katiu! prawda, — jęknął Dymitr. — Rozumiałem wybornie, że shańbić mnie chcesz tymi pieniędzmi, a jednak przyjąłem je. Pogardzaj więc teraz, pagardzaj nikczemnikiem, zasłużyłem na to.
— Jeżeli oskarżony powie choć jedno jeszcze słowo, każę go wyprowadzić — zagroził przewodniczący.
— Myśl o tych pieniądzach dręczyła go, — mówiła dalej Katia, z gorączkowym pośpiechem, — prawda, że mi je chciał zwrócić, ale potrzebował ich jednocześnie dla swojej kochanki. Więc, zabiwszy ojca, pieniędzy mi nie oddał, tylko pojechał z nią na hulankę i tam go chwycili. Przehulał znów pieniądze, które ukradł zabitemu. A na dzień przed zabójstwem napisał do mnie ten list, po pijanemu, prawda, ale napisał go z nienawiści do mnie, wiedząc, że go nikomu nie pokażę, że mścić się nie zechcę i listu nie pokażę, choćby ojca zabił. A przeczytajcież panowie, przeczytajcie list, tylko uważnie, a obaczycie, jak on tam wszystko dokładnie opisuje, kiedy i jak zabije i gdzie pieniądze leżą. Zauważcie tylko panowie, starajcie się nie przeoczyć, jest tam jedno takie zdanie. „Zabiję skoro tylko Iwan odjedzie”. To znaczy, że on z góry już obmyślił, jak ojca zabije, wszystko było z góry uplanowane, wszystko, —