Strona:F. Dostojewski - Bracia Karamazow cz-6.djvu/51

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

miał sposobności oglądać naocznie owych trzech tysięcy, ale słyszał o nich, a o całej rodzinie Karamazowych posiadał najdokładniejsze informacye. Uważał on, że zbrodnia, popełniona przez Dymitra, była koniecznem następstwem ogólnego stanu Rosyi, przestarzałych praw i zastarzałych przesądów. Słowem, wsiadł na wysokiego konika i poraz pierwszy zwrócił na siebie uwagę ogółu. Prokurator wiedział, że Rakitin pisze społeczne studyum na tle wypadków, zaszłych w rodzinie Karamazowych i ma zamiar ogłosić tę pracę w jednym ze stołecznych dzienników. Wogóle, zeznania Rakitina wprawiły w podziw publiczność głębokością myśli i szlachetnością formy, parę razy nawet dały się słyszeć oklaski, zwłaszcza w miejscach, gdzie była mowa o zastarzałych przesądach, panujących w Rosyi. Rakitin, upojony powodzeniem, zapędził się trochę za daleko, a mówiąc o Gruszy, używał wyrażeń bardzo pogardliwych i ta drobna okoliczność zgubiła go. Gdy przyszła kolej na badanie go przez obrońcę, ten zwrócił się do niego pełnym szacunku tonem i spytał go z zagadkowym uśmiechem, czy to on jest autorem cennej biografii błogosławionej pamięci starca Zosimy?
— Pisałem te notatki, nie przeznaczając ich do druku — odparł cokolwiek zmieszany Rakitin.
— To nic nie znaczy; dzieła takiego, jak pan, myśliciela, nie powinny być stracone dla ogółu, to też i broszura pańska rozeszła się bardzo szeroko (broszura była pisana w duchu bardzo zachowawczym, zupełnie przeciwnym teraźniejszym zeznaniom Rakitina). Nie o tem zresz-