Strona:F. Dostojewski - Bracia Karamazow cz-6.djvu/43

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się rywalek w sądzie. Mnóstwo żon pokłóciło się z mężami z powodu Dymitra, względem którego wszyscy prawie mężczyzni usposobieni byli bardzo nieprzychylnie i pragnęli dla niego kary i surowego wyroku. Prawda, że Mitia zdążył obrazić wielu z nich. Adwokaci tylko nie zajmowali się wcale moralnem znaczeniem procesu, interesując się tylko prawną jego stroną. Wszyscy byli bardzo przejęci przyjazdem Fediukowicza, znakomitego obrońcy z Petersburga.
Opowiadano sobie także, że proces Dymitra, zwany w całej Rosyi sprawą Karamazowych, służyć ma jako pole popisu dla prokuratora, który chce przy tej sposobności powetować sobie jakieś dawniejsze niepowodzenie. Miał się tylko bardzo obawiać Fediukowicza, z którym się znał jeszcze Petersburgu, gdzie się kiedyś podobno poróżnili tak, że teraźniejsze ich spotkanie w sądzie, miało się stać jakby pojedynkiem prawniczym, przy którym mieli obaj rozwinąć wszystkie swoje zasoby umysłowe. Okoliczność ta przyczyniła się jeszcze bardziej do zwiększenia rozgłosu sprawy i zaostrzenia ciekawości widzów.
Wobec tego, wielka sala sądowa, wypełniona była po brzegi, na parę godzin jeszcze przed rozpoczęciem rozprawy. Członkowie sądu siedzieli na podwyższeniach, na prawo zaś od ich siedzeń przygotowany był stół i dwa rzędy krzeseł dla przysięgłych. Na lewo było miejsce oskarżonego i jego obrońcy. Pośrodku stół, na którym, złożone były wszystkie przedmioty, należące do materyału dowodowego, a więc, szlafrok Fedora Pawłowicza, obficie zbroczony krwią, mosiężny