Strona:F. Dostojewski - Bracia Karamazow cz-5.djvu/89

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cu rozpłakaliśmy się oboje, on wtedy pocałował mnie i przeżegnał.
Jak myślisz, Alosza, co to może być to niebożątko?
— Rakitin odwiedza go często, — zauważył z zamyśleniem — Alosza. — Chociaż to nie może pochodzić od Rakitina.
— Nie, to nie Rakitin, to Iwan, brat wasz Iwan, chodzi do niego i mąci mu duszę. — Tu Grusza urwała nagle i poczerwieniała.
Alosza spojrzał na nią zdziwiony.
— Jakto, Iwan go odwiedza? wczoraj jeszcze mówił mi Dymitr, że Iwan nie był u niego ani razu.
— Ot i wygadałam się, — zawołała zmieszana Grusza. — Poczekaj, Alosza, to ci już wszystko powiem, tylko mnie nie wydawaj. Iwan odwiedza Mitię potajemnie i przykazał mu, żeby nikomu o tem nie wspominał. Mitia powiedział mi to pod wielkim sekretem.
Alosza zamyślił się. Wiadomość o Iwanie zastanowiła go bardzo.
— Z bratem Iwanem widuję się teraz bardzo rzadko, — rzekł powoli. — O sprawie Miti nic ze mną mówić nie chce — a ile razy przyjdę do niego, przyjmuje mnie tak niechętnie, że w końcu przestałem go odwiedzać. Ale jeśli on chodzi do Dymitra, to istotnie musi mieć wpływ na niego, bo Mitia zmienił się bardzo w ostatnich czasach.
— Ot, zmienił się, zmienił, — podchwyciła żywo Grusza, — mają jakiś ważny sekret, taki, że się Mitia uspokoić nie może, a pierwej taki był