Strona:F. Antoni Ossendowski - Pięć minut do północy.djvu/69

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Cóż to za przestarzałe poglądy na kobiety, mój panie?! — zawołała Manon. — Owszem, bardzo się interesuję temi zagadnieniami, bo jako przyszły lekarz, będę miała bezpośredni z niemi łącznik i to najstraszliwszy i najboleśniejszy... w pewnych okresach.
— Boże sprawiedliwy! — wykrzyknął, wznosząc ręce, Borys. — Pani lekarzem, do tego lekarzem w szpitalu wojskowym, wśród poszarpanych ciał, okropnych ran! To wprost nie do pomyślenia!
— Myślę, że przeciwnie, — rzekła poważnym tonem. — Kobieta-lekarz, mimo wiedzy swojej i sumienności, może mieć większe od mężczyzny znaczenie. W szpitalach wojennych spotyka się nietylko poszarpane ciała i okropne rany, lecz boleść, zwątpienie i rozpacz. Z tem wszystkiem kobieta-lekarz potrafi walczyć skuteczniej od mężczyzny.
Spojrzała na młodych ludzi, oczekując potwierdzenia swoich słów.
O! — powiedział Joe, marszcząc usta. — Boleść, jako ból, tak, lecz zwątpienie i rozpacz — nigdy! Spełnia się wolę narodu, a on wie, na co posyła swoich ludzi! Jest tylko mus spełnienia obowiązku, innych zaś uczuć nie powinno być...
— Nawet w chwili zgonu? — spytała pani de Chevalier.
— Tak, pani! — odparł Joe.
— A co pan myśli o kobietach-lekarzach, panie Hansie? — zwróciła się do Niemca dziewczyna.
— Myślę, że jej rola niczem się nie różni od zwykłych czynności lekarza — rzekł. — Boleść i zwątpienie nie powinny istnieć dla żołnierza. Co do rozpaczy — to może zjawić się przed śmiercią wobec świadomości, że ranny nie dożyje dnia triumfu ojczyzny.
— O, młodzi jeszcze jesteście panowie, bardzo młodzi! Nie znacie granic ludzkich uczuć i przeżyć — zauważył pan de Chevalier.
Joe wzruszył ramionami w milczeniu, Hans zacisnął wargi, a Borys z lubieżnym uśmiechem przyglądał się poważnej, zasłuchanej dziewczynie. Pił przy śniadaniu więcej od innych i wino działało na niego.