Przejdź do zawartości

Strona:F. Antoni Ossendowski - Ogień wykrzesany.djvu/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wodzowie, awanturnicy i ich drużyny, w bojowem rzemiośle wyszkolone. Wojny były współzawodnictwem mistrzów fachu. Teraz na pole walki wylegają całe narody. To już nie wojna, to — uplanowane niszczenie się, tępienie wzajemne! Dlatego widzimy teraz, że pierwsze zastępy, które świeżo przechodziły fachowe wyszkolenie, biją się dobrze i są wytrwałe, późniejsze zaś, pociągnięte z rezerwy, nie są wcale zdolne do walki, lub też mogą się zdobyć na jeden zaledwie krótkotrwały wysiłek! Można sztucznie podniecić tłum, który jednak nigdy nie będzie wojowniczy. Rządy, kościół, prasa, wywołują nieraz takie podniecenie sztucznie, ale ten fałsz wcześniej czy później musi się zakończyć niepowodzeniem — katastrofą, rewolucją, zemstą tłumu...
— We Francji mieliśmy ogólne podniecenie wojną, mój panie! — zawołał oburzony kapitan.
— We Francji — poczęści tak! Niemcy odrazu na wstępie zmusiły nas do zrozumienia zagrażającego nam niebezpieczeństwa bezpośredniego. Być albo nie być... Ale w Anglji, w Niemczech i Rosji tego zrozumienia niema i wszyscy ci Johanny, Johny i Iwany nie mogą pojąć, poco muszą zabijać jeden drugiego i za co mają umierać? Zrozumiałem wyraźnie, że wojna się zdegenerowała w zbrodnię zniszczenia. Ludzkość, nie wątpię już, z czasem, po drugiej, trzeciej wojnie, gdy wyczuje na sobie całą jej zgrozę, potrafi wyplenić ją nazawsze!
— Pacyfista z pana! — zauważył kapitan z drwiącym śmiechem. — Ale oto odpowiedź na pański pesymizm — szarża konna!
Istotnie generał Brusiłow rzucił na nieprzyjaciela jazdę. Na pierwszy ogień szła „dzika dywizja“, do-