Strona:F. Antoni Ossendowski - Ogień wykrzesany.djvu/111

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Znużyły go te myśli, coraz częściej i ze wzmożoną siłą zaprzątające mu mózg. Ubrał się, wyszedł z domu i, skinąwszy na taksówkę, kazał się zawieźć do fabryki „Astra“. Dochodziła godzina 7-ma — czas, gdy robotnice opuszczały warsztaty. Stanął przed bramą i czekał. Wkrótce z ciemnego otworu furty zaczęły się wynurzać pojedyncze postacie robotnic, potem większe ich grupy, aż wkoncu wylał się nieprzerwany potok ludzki. Płynął wartko, poruszał się gwałtownie, jakgdyby tworząc tu i ówdzie spiętrzone fale. Cichy pomruk stał nad tłumem, opuszczającym fabrykę; chwilami zrywały się głośniejsze okrzyki; wybuchał śmiech, zbyt głośny i zbyt syczący, ażeby mógł wyrażać szczerą radość. Raczej szyderstwo brzmiało w nim, czaiła się ukryta zazdrośnie boleść; dusza w ten sposób walczyła z obojętnością martwoty, zmagała się z rozpaczą. Tyle razy widział Nesser porzucających pracę robotników fabrycznych; słyszał ten sam pomruk, gwar, krzyki i śmiech, lecz dopiero teraz, gdy cały pod brzemieniem nieodstępnej myśli, dręczony niejasnym nakazem i ciężkiem zwątpieniem, sprężył się i zaczaił, zmieniony w jakiś wrażliwy aparat, który odpowiadał na pokrewne dźwięki i odruchy zzewnątrz, — dopiero teraz rozumiał ukryty sens każdej najsłabszej nawet, nieuchwytnej nuty w mowie ludzkiej. Niewiadomo skąd przyszły mu na pamięć słowa Goethego, że w istocie badanie nad ludzkością jest niczem innem, jak tylko badaniem człowieka. Przecież, gdyby w tej oto chwili skinął na którąkolwiek z wyrobnic, zmordowanych jednostajną pracą i zajrzał jej do duszy, — znalazłby w niej wszystkie pierwiastki ludzkości. Odruchy uduchowienia w chwi-