Strona:F. Antoni Ossendowski - Ogień wykrzesany.djvu/112

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

lach cierpienia lub głębszej radości; wybuchy zwierzęcych instynktów — w nienawiści i nędzy; spokojne przejawy własnej woli w warunkach dobrobytu i skłonność do poświęceń i męczeństwa, gdy dusza zapanuje nad ciałem i oderwie myśl od ziemi. Wszystko, czem żyła ludzkość setki tysięcy, lub miljony lat, co kształtowało historję jej, znalazłby w każdej z robotnic „Astry“, przygarbionych od długiego ślęczenia nad małemi, złośliwie warczącemi maszynkami, okrytych kurzem, pachnących potem, naftą i pyłem bawełnianym. Ten i ów z ludzi — zresztą zupełnie do siebie duchowo niepodobnych — zajrzał w głąb wielkiej prawdy: uczony Darwin i św. Augustyn; zapatrzeni tylko w bieżący dzień życia ludzkiego Marks i Engels, genjalny, wnikliwy Goethe, natchniony Ruskin i moraliści chrześcijańscy, surowi, przejęci im tylko dostępną istotą nauki nie z tego świata... Któż jednak i kiedy połączy te wielkie objawienia w niezłomny kryształ, jaśniejący gdzieś wysoko i daleko, pociągający ku sobie wzrok, pożądania i marzenia, smagający wolę tysiącami biczy promiennych? Ludzkość dążyła oddawna do poznania Prawdy, lecz nieraz zbaczała z prostej drogi. Przecież nawet posłańca bogów, Hermesa, starożytni w dobie upadku wyobrażali sobie jako bóstwo, trzymające w ręku sakwę ze złotem; na pjedestale króla Sardanapala-Asyryjczyka, ubóstwianego jako słońce, widniał napis: „Jedz, pij, poznawaj wszelką rozkosz, gdyż poza tem nic nie istnieje!“ Ale historja zna też okresy, przemijające pod sokratesowskiem hasłem: „Poznaj samego siebie!“ Nadawali im głębię wtajemniczeni w treść kultu dążącego do doskonałości i poczucia miary Apollina,