Strona:F. Antoni Ossendowski - Ogień wykrzesany.djvu/110

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

może, pewni są, że osiągną to, czy na polu krwawej walki, czy też spokojnie budując nową, wspaniałą świątynię, której ostre, przepiękne iglice gotyckie, pełne polotu mistycznego, dotrą do nieba nie w zuchwałym, bluźnierczym sporze z bóstwem, lecz w natchnionem dążeniu ku nieznanym dotąd wyżynom — ku Królestwu Syna Człowieczego, którego Ojcem był Bóg.
Przyłapał się odrazu na tych podświadomych rozważaniach. Przypomniał sobie, że już kilka razy myśl jego sięgała idei bóstwa. Przedtem nigdy nie czuł potrzeby posługiwania się tak bardzo transcedentalną istotą. Dlaczegóż teraz coraz częściej zagłębia się w nieznaną mu dziedzinę? Nesser nie znajdywał odpowiedzi i porzucił swoje dociekania. Wyciągnął jednak wniosek, zgodny z ogólnie uznanem mniemaniem, że wzrost powszechnej cywilizacji osłabia wpływ „narkotyku“, jakim jest „teologiczna religja“, ponieważ dla współczesnego postępu i łagodzące środki kościoła stają się nieznośnym i szkodliwym balastem.
— Tyle o to połamano piór i wylano atramentu! — myślał Nesser. — Sam Mülller-Lyer, tak bardzo oryginalny socjolog i filozof kultury, kategorycznie dowodził tego postulatu, tymczasem pozornie tylko wydaje się zrozumiałym. Na otwartem, spokojnem morzu wystarcza dobry kompas, aby prowadzić okręt do celu. W cieśninie, najeżonej rafami, najsłabszy ogień latarni morskiej może nieraz uratować żeglarzy od zguby i wyprowadzić z labiryntu skał i ukrytych w pianie kamieni podwodnych skuteczniej, niż najbardziej współczesny przyrząd astronomiczny.