Strona:F. Antoni Ossendowski - Karpaty i Podkarpacie.djvu/83

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

w mieście bywam nieraz, słyszała radio i przyglądała się obrazom na srebrnym ekranie. Poznała ona życie i wie, że jest tak zawiłe i groźne, że nic na to nie poradzą wróżby, czary, odczyny i lubczyki. Nie ma ona żadnych złud i żadnych rozczarowań. Przed nią wije się i ginie w oddali droga ciężkiej pracy, troski i chwilami rozpaczliwej walki. Polega więc tylko na własnych siłach, wytrwałości i sprycie. A wszystkie te staroświeckie gusła — zabawa, żart, oszukiwanie samych siebie, budzenie mętnej nadziei. Ech! Co dla niej Jariło? Dźwięk bez treści, niezrozumiałe, obce uchu, niepotrzebne echo przeszłości... I pieśni nawet pocieszycielce nie wierzy...

Spiwanoczky moji, tilko was spiwaty —
Takyj roczok nastaw, by was zabywaty.
Takyj roczok nastaw, taka hodynoczka,
Szczoby zabywaty swoji spiwanoczky.