Strona:F. Antoni Ossendowski - Karpaty i Podkarpacie.djvu/82

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

smereka i jodły, śpiewają i skaczą przez płomienie, bo gdzieś głęboko w duszy Łemków tkwi przekonanie, że ogień — brat Jariły-boga uzdrawia i oczyszcza. A noc świętojańska, duszna i gorąca burzy i zapala krew... Rozłożyste buki i ciemne graby spoglądają na to, co się dzieje w ich cieniu, bo tajemne tam i ważne zachodzą wypadki, o całym stanowiące życiu, gdy to pojawi się na wsi zawsze od tej nocy szalonej pogardzana „zawytka“ — sierocina lub nowa, szczęśliwa mołodycia... Młoda gazdynia będzie myślała, że swym urokiem czy lubystkiem zdobyła sobie męża i nie wie, nie pamięta, że było to na Kupałę, a więc sam Jariło taki jej los szczęśliwy wyznaczył... Nie pamięta o tym gazdynia, co to już