Strona:F. Antoni Ossendowski - Biesy.djvu/98

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Mówił do niej i dla niej tylko, pragnąc, aby zrozumiała jego zachwyt i uwielbienie, aby wyczuła to promienne szczęście, które wzbudziło w nim zjawienie się jej na jego drodze.
— Przeglądając pewnego razu teki ojca, znalazłem jedną, zawierającą wszystko, co dało malarstwo na temat świętej Cecylii! — mówił Lejtan. — Nieboszczka matka moja nosiła to imię, a ojciec uwielbiał tę męczennicę pierwszych wieków chrześcijaństwa. Może właśnie dlatego, że lubował się w muzyce i sam też ładnie grał na organach. Przeglądałem kopie obrazów Rafaela z bolońskiej pinakoteki, Domenichino z Luwru, van-Haastena, który komponował freski, posługując się figurą świętej z grobowca dłuta Stefana Maderno, wreszcie Carlo Dolci z drezdeńskiej galerii. Szczególnie Dolci przemówił do mej wyobraźni! Godzinami nie mogłem się oderwać od tego obrazu! Chciałem przeniknąć myśl malarza i prosiłem ojca, aby opowiedział mi wszystko, co wie o świętej Cecylii.
Panin położył ostrożnie pismo na stole i uśmiechając się przyjaźnie patrzał na chłopaka; księżniczka pochyliła głowę na bok i słuchała uważnie; Manon Brissac z niewzruszonym spokojem, lecz i z życzliwością spoglądała na studenta, nie przerywając mu.
— Ojciec mój, który jest pastorem i człowiekiem naprawdę bardzo wykształconym i uduchowionym, opowiedział mi pewnego razu wzruszającą historię — ciągnął zapalając się coraz bardziej Lejtan. — Dowiedziałem się od niego, że święta Cecylia była patrycjuszką rzymską, że ślubowała