Strona:F. Antoni Ossendowski - Biesy.djvu/96

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Mam! Wiesz, Romku, co mi przypomina panna Brissac? Obraz Carlo Dolci — Świętą Cecylię!
— Świętą Cecylię, patronkę muzyków! — zawołał z żartobliwym patosem Panin. — Ależ naturalnie! Właśnie ciągle szukałem odpowiedniego porównania! Bardzo trafnie to spostrzegłeś, mój mały, tym bardziej właśnie, że panna Manon prześlicznie gra, nie na organach, co prawda, ale za to — na skrzypcach. Doskonała analogia ale już milczę, milczę, jak głaz, bo obawiam się, że ciotka Ludmiła gotowa mnie znowu zgromić za niestosowne uwagi!
— Bardzo mądre postanowienie! — mruknęła księżniczka z lekkim uśmiechem, który dziwnie nie harmonizował z jej żółtą, surową twarzą mniszki.
Lejtan milczał przejęty do głębi nagłą radością i jakimś wzruszeniem tak silnym, że aż mu łzy stanęły w oczach.
— Siadajcież państwo nareszcie! — upomniała starucha. — Moja droga, daj mi obraz Bogarodzicy.
Sekretarka podała jej skórzaną teczkę, a gdy księżniczka pochyliła się nad nią, spojrzała na Lejtana. Wciąż jeszcze zmieszany Ernest od razu się uspokoił czując jakąś bezmierną radość, cichą i promienną, która wstąpiła w niego nagle, ukoiła i rozświetliła cały jego świat wewnętrzny.
Ujrzał bujne, kasztanowate włosy, gładko zaczesane na skroniach i ułożone w ogromny węzeł, upięty na białym, o złocistym odcieniu karku. Podłużne, ciemno-szafirowe oczy, ozdobione dłu-