Strona:F. Antoni Ossendowski - Biesy.djvu/204

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i kobiety — wszystko to oczekiwało na przesłuchanie przez sędziego śledczego.
Ktoś półgłosem poinformował ich, że w tej chwili odbywa się narada z prokuratorem, osobiście kierującym tajemniczą sprawą zamordowania syna wpływowego przy dworze generała.
Zgromadzeni w poczekalni mieli tępy wyraz twarzy i patrzyli w ziemię lub w okno znudzonym, błędnym wzrokiem.
Lejtan usiadł koło drzwi. Przed nim stało dwóch nieznajomych coś sobie opowiadających.
Do uszu studenta doszedł urywek ich rozmowy:
— ...ale się wszystko wykryje! Sprawę powierzono najlepszemu sędziemu śledczemu — Stawrowskiemu...
— A tak! Ten to spod ziemi wykopie sprawcę — zgodził się drugi. — Wezwał mnie dziś o ósmej i kazał być w pogotowiu.
— Wywiadowca... — szepnął do Lejtana siedzący obok baron Prangel.
Student przerażonym wzrokiem patrzył na stojących przed nim ludzi i z trudem przezwyciężył dreszcze, całą siłą woli wstrzymując się od dygotania i dzwonienia zębami; zgrzytały mu tylko w tak silnym zwarciu szczęk, że aż czuł ból koło uszu i w karku.
Przez poczekalnię przeszedł powolnym krokiem prokurator — niestary jeszcze, wyniosły, bardzo dostojny i tajemniczy.
Sędzia śledczy zaczął natychmiast wywoływać świadków.
Pierwszy został wezwany sędziwy majordom Paninów i po kilku minutach wyszedł wzruszony,