Strona:F. Antoni Ossendowski - Biesy.djvu/106

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Lejtan długo jeszcze stał przed domem pod nawałem wrażeń. Piękność i niezrównany urok Manon, jej melodyjny, ciepły głos i jasne spojrzenie mądrych, łagodnych oczy a potem to tak dziwne, niepokojące ostrzeżenie: obawiać się Panina i nawet Sprogisa? Przerażała go ta myśl a jednocześnie jakaś nagła trwoga zakradła mu się do serca. Wszystkie te uczucia jednak pochłonęła wkrótce radość bezmierna, pełna wdzięczności i zachwytu. Będzie mógł widywać się z Manon! Czuł, że szczęście porywa go w jakiś świetlany wir...