Witeź spędził siedem tygodni na morzu i w Wardö. Pitt sprzedał część złota i nie tylko napełnił wszystkie rumy szonera towarami i zapasami, potrzebnemi dla tubylców, lecz, namyśliwszy się dobrze, zakontraktował statek handlowy, który miał dostarczyć duży ładunek nabytych przez niego zapasów, obliczonych na dwa lata pracy na Tajmyrze. Wieść o tem, że kapitan „Witezia“ złożył do stalowych kas banku dużą ilość złota, lotem błyskawicy rozniosła się po mieście, dzienniki zaś całego świata powtórzyły ją i setki przedsiębiorczych i chciwych ludzi zaczęły przybywać do Wardö dla porozumienia się z Pittem Hardful.
Biały Kapitan miał do wyboru różnorodnych ludzi. Ci, co przybywali do niego, trawieni „złotą gorączką“, ludzie bez żadnej wiedzy i bez pieniędzy, byli często typami nader energicznemi i Pitt spisał z nimi umowy, jako ze zwykłymi górnikami, otrzymującymi od przedsiębiorstwa „Witezia“ utrzymanie, narzędzia pracy i część złota, zdobytego przez każdego z nich. Ludzi bogatych, życzących wnieść znaczne kapitały do przedsiębiorstwa, namówił do założenia sklepów i składów
Strona:F. Antoni Ossendowski - Biały Kapitan.djvu/256
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ XIV.
PRZEKLEŃSTWO CZAROWNIKA.