Strona:F. A. Ossendowski - W polskiej dżungli.djvu/55

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Poleszuka i Stacha, ostrożnie, aby nie zbudzić siostry, wślizgnął się do szałasu. Zapalił latarkę elektryczną i napisał list do właściciela majątku Czerwiszcze, dziękując mu za gościnę w jego posiadłościach i odsyłając suma, schwytanego przez Olka Malewicza.
Zgasiwszy światło, położył się i natychmiast usnął. Spał jednak niespokojnie, gdyż śniły mu się na zmianę, to olbrzymia paszcza suma, to znów ponure oczy człowieka, zaczajonego w haszczach na błocie Radno. Męczyło chłopaka i drażniło, że widział wyraźne oczy kłusownika, lecz nie mógł rozejrzeć ani rysów jego twarzy, ani samej postaci.