Przejdź do zawartości

Strona:F. A. Ossendowski - Wśród czarnych.djvu/232

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

reklamę polskiemu obuwiu turystycznemu. Posiadam trzewiki roboty polskiego mistrza szewskiego, p. Romanika z Zakopanego. Są to mocne trzewiki z nieprzemakalnej skóry, przełożonej na szwach pęcherzem, o podwójnych podbitych gwoździami i hakami podeszwach i obcasach — niskich a szerokich. Przeszły te trzewiki polskiej roboty cały kamienisty, z ostrych laterytów złożony szlak, przez grzbiet Futa-Dżalon, mokły w Nigrze i bagnach Dolnej Gwinei, przecięły brussę sudańską i Wysokiej Wolty i nic ich nie wzięło. Mógłbym je sprzedać za taką cenę, za jaką je w Zakopanem nabyłem, szczególnie teraz… przy spadku waluty. Dobre są te romanikowskie trzewiki jeszcze dlatego, że mając je na nogach, zawsze mogłem odnaleźć swój ślad, a więc nigdy nie zbłądziłem.
Czeskie i francuskie trzewiki moich pomocników okazały się bez porównania słabsze.
Doszliśmy więc do rzeki, lecz długo jeszcze posuwaliśmy się jej brzegami, zdala zresztą od wody.
Dziwna rzecz! Wyszliśmy, mając ze sobą zaledwie pięciu murzynów, lecz teraz kroczyło za nami i obok nas około pięćdziesięciu nagusów z oszczepami i łukami w rękach.
Niby sępy na padlinę zbiegli się murzyni z trzech okolicznych wiosek, wietrząc „mięso“, które już widzieli przed sobą, spoglądając z zachwytem na nasze strzelby.
Nigdy i nigdzie, jeżeli tylko wpobliżu znajduje się osada murzyńska, nie można ukryć się od tubylców. Myśliwy zawsze będzie miał w tym wypadku liczną, czasem nawet zbyt liczną eskortę, bo za nagimi mę-