Strona:F. A. Ossendowski - Wśród czarnych.djvu/176

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

spostrzeżenie o wrącej tu walce o byt. A gdy o tem pomyślałem, skaczące po drzewach czarne i czerwone małpy podniosły straszliwy wrzask, bo oto zwęszył krew olbrzymi powietrzny drapieżnik — orzeł i usiadł na szczycie niebotycznego drzewa, nieruchomy, pełen oczekiwania…
Wiedział, że coś się dzieje groźnego w leśnej kniei, zaczajony gdzieś w chaszczach, mocarny i ostrożny — szympans, bo jął pięściami walić w swoją szeroką pierś, aż dudnić zaczęło w lesie, niby bęben bojowy, szerzący trwogę i wołający do bitwy, do obrony, do napadu, do zwykłego tu przelewu krwi.
Straszny to kraj — Afryka…
Straszny, a pociąga ku sobie, bo tylko silny tu się obroni, wszystko przetrwa i zwalczy wszystko.