Strona:F. A. Ossendowski - Tajemnica płonącego samolotu.djvu/178

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

krótkie, namiętne, tylko dla niej zrozumiałe wołanie: „Stań samotna pod palmami, spójrz na migotliwą łuskę morza i szepnij głosem duszy: — Usta moje, które znasz i czujesz, nie kłamią! Świt mieni się purpurą i złotem. Zmierzch, daleko, a gdy nastanie, spotkamy go razem, zapatrzeni tam, skąd przyjdzie świat nowy — wiekuisty, cichy, promienny, niegasnący...“ — senorita Liza drgnęła nagle. W uszach jej zabrzmiały ohydne słowa starej murzynki...matki natchnionego Enriko Kastellara, mulata, który widzi w kobiecie niewolnicę i... o czem to jeszcze mówił hrabia Riego?
Wzdrygnęła się cała, odłożyła oba zeszyty „Rondy“ i szepnęła cicho, lecz stanowczo:
— To straszne!
Senorita Liza Floridablanca została gruntownie uleczona.
Gdy urzędnik z kancelarji ojca, sortujący korespondencję, doręczył jej przysłaną przez kogoś książkę Enriko Kastellara, rzuciła na nią niechętne spojrzenie i odesłała ją do czytelni.
Oczywiście ani razu nie stała „samotna pod palmami“ koło altany i tylko z konieczności patrzyła „na migotliwą łuskę morza“.


ROZDZIAŁ XIV.

W Madrycie dawał się odczuwać niepokój, chociaż napozór wszystko szło po dawnemu. Tłum, ruchliwy i hałaśliwy, płynął chodnikami Puerta del Sol, wylewał się w boczne ulice i sunął na Prado i do Retiro, gdzie na wszystkich alejach i gazonach tłoczyli się ludzie.
Uliczni sprzedawcy dzienników darli się w niebogłosy, wrzeszcząc zapamiętale:
— Nowe areszty wśród republikanów! Rewizja w lokalu socjalistów! Zamknięcie granicy portugal-