Strona:F. A. Ossendowski - Tajemnica płonącego samolotu.djvu/169

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

uczucie, odegrało tu rolę kamienia węgielnego, a piękny Enriko o płomiennych, natchnionych oczach pozostawał szczytem marzeń znudzonej panienki. Należało więc w jakiś sposób rozbić ten świat, uczynić w nim wyłom, wprowadzić do niego inne wrażenia i nowych ludzi.
Najpierw kazał naczelnikowi poczty zatrzymać wszystkie przychodzące zeszyty „Rondy“, zapowiadającej powieść mulata. Najgłówniejszem jednak zadaniem don Miguela stało się zaszczepianie w córce wstrętu do czarnych. Zaczął więc udzielać jej więcej czasu i rozmawiać na różne tematy, starannie nastrajając córkę przeciw tubylcom. W tym celu posługiwał się często historją, opowiadając o dawno zaszłych wypadkach, jako nowych, niemal wczorajszych. Ucieszył się, gdy spostrzegł oburzenie i wstręt na pięknej, trochę sennej twarzy dziewczyny. Rozwodził się nad zwierzęcem okrucieństwem murzynów, którzy napadli pewnego urzędnika hiszpańskiego, zamordowali go, a kobiety i dzieci rozszarpały ciało ofiary, wyrwały mu serce i pożarły je.
— To okropne! Co za okrucieństwo!! — wołała Liza, błyskając oczyma.
Generał czuł się szczęśliwym. Udało mu się wywołać ten szczery okrzyk zgrozy i nie czuł wyrzutów sumienia z powodu nieścisłości, ponieważ nie wspomniał, że wypadek ten zdarzył się w r. 1842 i przytem — w całkiem innej kolonji. Nie miał czasu namyślać się nad sposobami oddziaływania. Musiał kuć żelazo, póki było gorące. Rozwodził się więc nad tem, że owa „crueldad“ stanowi zasadniczą cechę murzynów, a w mieszańcach, nieraz po kilku nawet pokoleniach, wybucha z nową siłą.
Temu „uświadomieniu“ senority Lizy don Miguel poświęcał sporo czasu. Dawał jej do czytania przeróżne teoryjki o psychologicznych własnościach murzynów i mulatów, najczęściej wierutne brednie i bzdury, wy-