Strona:F. A. Ossendowski - Szanchaj - II.djvu/84

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

robotę, planując nowoczesną stolicę i fortecę na „Lwiem Wzgórzu“, dokoła którego bogaci Chińczycy pobudowali swoje pałacyki i wille. Jakże raziły oko Wagina gmachy nowoczesne, koszary wojskowe, kable elektryczne i tramwajowe, gdy na „Pagórku Gwiazdy Północnej“ wyrosły przed nim ciemnowiśniowe, lakierowane ściany i fantastycznie powyginane czarne dachy świątyni Tao z majestatyczną bramą „Paj-lu“, opisaną przez Marka Polo, przyjaciela i doradcę wielkiego bogdochana. Na szczęście, nie zwiedzał położonych za miastem mauzoleów cesarzy z dynastji Mingów — na szczęście, gdyż zasmuciłby się, widząc, że wszystkie te stare budowle oddawna potraciły swe dachy i ozdoby zewnętrzne, a prowadzące do nich drogi zarosły burem zielskiem i krzaczkami dzikich irysów. Architekci, przeistaczający odwieczne miasto na współczesne, amerykanizowane „City“, niechętnem okiem spoglądają na te ruiny królewskie. Niedarmo wszakże są republikanami i demokratami! Zdaje się, nikt już nie pamiętał prawdziwie wzruszającego momentu, gdy wódz ostatniej rewolucji, stanąwszy wśród grobowców Mingów, duchom ich oznajmił, że dynastja mandżurska, która pozbawiła ich tronu, sama też już istnieć przestała. Gdyby Wagin widział to i wiedział wszystko o dawnych dziejach stolicy, poczułby nienawiść do aroganckich „buildings“ nowoczesnych i ich twórców, ale Sergjusz, nie mając ze sobą przewodnika, nie podejrzewał nawet, że już zniesiony został taki przeżytek, jak sławetna „sala egzaminacyjna“, gdzie 20000 kandydatów na urzędy państwowe rokrocznie ubiegało się o przyszłą swoją karjerę; że oddawna zasypano jeziorko lotosów i z trudem