Strona:F. A. Ossendowski - Szanchaj - II.djvu/7

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

organizmu imperjum wchłoniętemi przez nią ludami? — spytał pułkownik.
— Nie ulega to żadnej wątpliwości, — odparł Sergjusz. — Odczuwaliśmy to przy wszystkich zamieszkach i we wszystkich wojnach.
— Spodziewałem się takiej odpowiedzi! — ucieszył się Wali-chan. — A teraz drugie i ostatnie pytanie! Czy zgadza się pan z twierdzeniem, że naród rosyjski jest bardziej azjatycki niż zachodnio-europejski?
Wagin spojrzał bystro na pułkownika, gdyż przekonany już był, że zrozumiał po jakiej linji mają pójść zapowiedziane przez niego wyjaśnienia.
— Procent krwi mongolskiej w żyłach naszego narodu jest istotnie wysoki — potwierdził. — Na palcach wyliczyć można rodziny o czystej krwi słowiańskiej, w późniejszych dopiero okresach zmieszanej z niemiecką lub, jak moja, — z angielską, ale, przyznaję, że są to wyjątki niezmiernie rzadkie...
Wali-chan wyciągnął do niego obie dłonie.
— Widzę, że dojdziemy do zupełnego porozumienia! — zawołał prawie radosnym głosem. — Nasz plan ma narazie za zadanie uzbrojenie wszystkich ludów azjatyckich i ideowe ich związanie. W każdym z nich najsilniej przemawia krew i prastara idea mongolska o imperjum uniwersalnem. Biała rasa narobiła sobie wrogów w każdym zakątku Azji. Musimy wyprzeć tę rasę z naszego kontynentu, a potem zaczniemy zewnętrznie i wewnętrznie przekształcać się i organizować. Czynną rolę odegrają zawsze aktywni i zdolni do fantastycznego porywu muzułmanie. Syberję aż po Ural zdobędziemy szybko! Idzie nam tylko o to, by tego nie dokonali Japoń-