Strona:F. A. Ossendowski - Szanchaj - II.djvu/333

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

pospolitą „joro“, których setki przybywało do Szanchaju po zarobek i po możliwość urządzenia swego życia tam — na słonecznych wyspach Daj-Nippon. Tak! Była to zwykła „joro“ — barwna, jak motyl, szczebiotliwa, niby skowronek, uszminkowana, ufryzowana i pozornie beztroska, — ale teraz ta pogardzana, bezprawna istota łkała i rozpaczała, jak prawdziwa kobieta — co może być kochanką, żoną i — matką.
Admirał, cicho stąpając, przeszedł obok niej, ale długo jeszcze drgały mu w uszach łzawe westchnienia dziewczyny i namiętna jej skarga:
— Nadoku sanwo! Nadoku sanwo!...
W kilka minut potem krążownik „Asahi“ znowu rozedrgał się i rozszalał w poryku swych dział.