Strona:F. A. Ossendowski - Szanchaj - II.djvu/291

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

uwzględniając pochlebne o denacie referencje jego przełożonych oraz to, że zbrodnia dokonana została na niekorzystającej z dyplomatyczno-prawnej opieki emigrantce byłego imperjum rosyjskiego.
— Kretyn i nikczemnik! — syknął Wagin, miętosząc i ciskając do kosza płachtę „Szun-Pao“.
Cały rój wspomnień, wichura odgłosów i ech, ukrytych oddawna w zakamarkach mózgu i tajnikach serca, otoczyły go. Marta Ostapowa... Rozmawiał z nią w jadłodajni, kiedy szukał dla siebie zastępcy w redakcji; wtedy Miczurin odmówił mu przejścia na służbę do kompradora i ucieszył się, posłyszawszy, że przyjaciel nie będzie mieszkał u pani Somowej... a przecież on postanowił porzucić Czapei, właśnie by nie stać się zawadą dla lejtenanta i przerwać nawiązujące się tajemnicze nici pomiędzy nim samym a Ludmiłą... Takie to niedawne dzieje, a Sergjusz ma wrażenie, że to już lata upłynęły...
— Przedziwna to istota — człowiek! — przypomniały mu się słowa Plena. — Tak — bardzo dziwna, zdolna do szybkiego przenoszenia się z przeżywanego okresu czasu do zupełnie innego, bardzo odległego, bez mostów, rzuconych nad przebywaną wyrwą!
Przez kilka dni pamiętał o Marcie Ostapowej, która, zdawało mu się, nienawidziła go, choć najmniejszego ku temu nie dał powodu. Wreszcie, wykorzystując wiadomość o jej tragicznej śmierci, napisał do pani Somowej bardzo oględnie, bez szczegółów donosząc o tem, że grono emigrantów rosyjskich uszczupliło się o jedną jeszcze znajomą osobę. Przy tej sposobności donosił o swojem życiu, pracy i kłopotach, opisywał Kanton i prosił o wiadomości o obu paniach, dla których żywi zawsze te same,