Strona:F. A. Ossendowski - Szanchaj - II.djvu/289

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Śród wiadomości o zamieszkach studenckich, o strajku kulisów, odmawiających wyładowania statków cudzoziemskich, o nowych żądaniach japońskich konsulów i generałów, domagających się cofnięcia wojsk chińskich od granicy mandżurskiej i z Dżehołu, o starciu zbrojnem straży japońskiej z sowieckimi łowcami wielorybów, o pożarze jaomynia w Czapei, Sergjusz znalazł artykuł pod niedowcipnym, płytkim i niestosownym tytułem: „Do czasu dzban wodę nosi“, czyli „Ponura i krwawa tragedja kochającego serca“.
Reporter od sensacyj (Sergjusz pamiętał tego bezczelnego, namolnego kretyna z monoklem w skośnem oku) opisywał dramatyczny wypadek w „znanym w najbogatszych sferach“ pałacyku M-lle Vera i miss Marth na Suczou-Creek. Autor rozpisywał się szczegółowo o panujących w tym „przybytku rozpusty i namiętności“ obyczajach i nareszcie po długich kolumnach sensacyjnych świństw, rozpłynął się w melancholijnem westchnieniu:
— A jednak — pisał — nawet w takiem bagnie wyuzdania i perwersji rozkwitł piękny kwiat gorejącej i czystej miłości!
Z dalszego toku kabotyńskiej twórczości wynikało, że niejaki James Wells, młody inżynier, ceniony przez dyrekcję gazowni miejskiej, odwiedziwszy pewnego razu pałacyk „dwóch zalotnic“, upodobał sobie wybitnie piękną miss Marth, lecz spotkał się z jej zupełną obojętnością. Od tego czasu sympatyczny mr. Wells wziął na kieł i stał się codziennym gościem «na Creek‘u», obsypując przedmiot swej miłości podarkami i błagając „piękną Messalinę“ o wzajemność. Wyrachowana i zimna — zwodziła