Strona:F. A. Ossendowski - Szanchaj - II.djvu/261

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

delikatną pomoc, za którą on gotów jest odwdzięczyć się wszystkiem, czego od niego zażąda.
Ti-Fong-Taj, spotkawszy go w biurze, dał mu do przeczytania dwa telegramy. Oba zawierały wiadomość, że z Holandji wypłynęły przed kilku dniami dwa statki z ładunkiem broni i pocisków wyrobu fabryk niemieckich. Dostawcy prosili o poinformowanie kapitanatu portowego w Kolombo o miejscu wyładowania statków.
— Najpewniejszym portem byłby Fuczou — oświadczył Wagin. — Wszystko jest już tam zorganizowane!
Ti-Fong-Taj potrząsnął głową przecząco i szepnął:
— Otrzymałem poufne wskazówki rządu, że pragnąłby on, aby transport ten dostarczono do Kantonu, a to z tego powodu, że rząd osiągnął w tem mieście ważne sukcesy w sprawie uznania swego autorytetu w najbardziej rewolucyjnej prowincji Chin. Podobno udało się tam utworzyć dwa pułki, zwerbowawszy zupełnie pewnych ludzi. Nanking ma zamiar po uzbrojeniu ich natychmiast rozpocząć uśmierzenie swawoli jakiegoś niedyscyplinowanego pułku i zlikwidowanie bandyckich wypraw piratów. Za jakiś tydzień najdalej musi pan jechać do Kantonu. Na pańskie szczęście, rząd połączył już Czangszę z kantońskim odcinkiem kolei. Jutro dostaniemy bilety wolnej jazdy po wszystkich linjach i prawo na posługiwanie się telegrafem i telefonem wojskowym. To znacznie ułatwi panu zadanie!
— Rzeczywiście! — zgodził się Wagin. — Teraz w każdej chwili gotów jestem do drogi.
Zdawał sobie sprawę, że poczuł ulgę, posłyszawszy o możliwości prędkiego wyjazdu. Miał niezłomne