Strona:F. A. Ossendowski - Szanchaj - II.djvu/247

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.



ROZDZIAŁ IX.
WIDMA I ŻYCIE.

Cały tydzień upłynął Waginowi w Fuczou, zanim udało mu się załatwić wszystkie formalności i znaleźć odpowiedzialną firmę, która podjęłaby się przedstawicielstwa kompradorskiego biura Ti-Fong-Taja. Powracał znowu tym samym „Fudżi-Maru“, pływającym pomiędzy portami Formozy a Jokohamą. Tym razem statek przepełniony był rannymi Japończykami. Konwojujący ich lekarz, mówiący po angielsku, opowiedział o napadzie dobrze uzbrojonej bandy Chińczyków na japońską koncesję. Kompanja, ochraniająca ją, odparła niespodziewany napad, lecz w wyniku ucierpiało około dwustu cywilnych i pięćdziesięciu wojskowych Japończyków. Rannych odwożono teraz do Jokohamy, ponieważ konsulat posiadał wiadomości poufne, że wystąpienia przeciwko Japończykom mają się powtórzyć w większych jeszcze rozmiarach, gdyż miał wziąć w nich udział rozpropagowany przez nacjonalistów pułk, zajmujący forty nad zatoką Kantońską.
— Jutro mają przybyć na redę dwa nasze krążowniki i kontrtorpedowiec — śmiejąc się, mówił lekarz. — Być może ostudzi to zapały chińskich szaleńców!
Były to złe nowiny i znaczenie ich dla spraw kom-