Strona:F. A. Ossendowski - Szanchaj - II.djvu/182

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nas, chociaż pojmuję, że Japończycy muszą się spieszyć z częściowem choćby rozwiązaniem swego zadania, bo czas nagli! Jednocześnie — tak ja, jak też — zapewniam pana, i dobra połowa zdrowo i spokojnie myślących ludzi — od wieśniaka podmiejskiego do ministra i generała w stolicy — czują, bojąc się wypowiedzieć to szczerze, że tylko Japonja zdolna jest dopomóc nam w uzyskaniu jedności, porządku wewnętrznego i w opracowaniu planu naszej działalności państwowej na przyszłość. Nie widzę w tem nic dziwnego, zresztą! Japonja jest jednolita, nie osłabiona regjonalnemi sporami, nie pozwala się zatruwać opjum i kieruje duszami swej młodzieży, posyłanej na naukę zagranicę. Młodzi Japończycy powracają do ojczyzny z wiedzą i doświadczeniem europejskiem i z wzmożoną czcią dla rodzimej kultury obyczajowej i duchowej.
— Czyżby w Chinach było inaczej?... — rozpoczął pytanie Sergjusz, lecz urwał, bo przypomniał sobie nagle głupkowatych, nieokrzesanych i aroganckich synalków poczciwego i rozsądnego Lu-Huna, kupca nankińskiego.
Chińczyk natychmiast podchwycił pytanie cudzoziemca i dał brutalną niemal w swej szczerości odpowiedź:
— Europa i Ameryka instynktownie obawiały się zawsze Japończyków, więc zachowywały się względem nich z oględną ostrożnością i tym waszym szacunkiem do człowieka, który może walnąć w pysk! Z naszą młodzieżą było inaczej! Chińczyk może być szczery i wylewny, a że jest zawsze wytwornie uprzejmy, więc łatwo jest dojść z nim do poufałości i przyjaźni. Miało to dla nas fatalne skutki, bo naszą młodzież