Strona:F. A. Ossendowski - Szanchaj - I.djvu/65

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

stwo Ostapowowie nie słyszeli stuku puszczonej w ruch maszyny drukarskiej? Co pan na to powie?
Lubicz, zdejmując binokle, odpowiedział natychmiast:
— Moi mocodawcy byli zaskoczeni niesprawiedliwie spadającem na nich podejrzeniem i nie wskazali pewnej ważnej okoliczności...
— Cóż to za okoliczność?
— Mieszkający w tym pokoju Griszin miał zwyczaj (przynajmniej tak twierdził!) trenować się w wiosłowaniu, w tym celu mając u siebie specjalny aparat. Podczas rewizji nie znaleziono go dlatego, że popsuł mu się i został oddany do naprawy. Dziś właśnie dostarczył go niejaki Miczurin. Niech pan sędzia przekona się, że łomot tego przyrządu przypomina bardzo stuk jakiejś maszyny w ruchu...
Sędzia przekonał się i od tego czasu Ostapowowie mieli spokój.
Taka była jedna z przyczyn wdzięczności generałowej dla Lubicza, druga zaś była intymniejsza, głębsza i z kobiecej natury wypływająca, jak wiecznie żywe źródło. Pani Marja Ostapowa, choć liczyła sobie dopiero 45 wiosen, po przeżyciach swoich z okresu wojny i rewolucji, czuła się znużoną i znacznie starszą. W pewnym momencie zaczęła nawet zaniedbywać się, uważając się już za kobietę „passée“ i oto nagle spostrzegła zainteresowanie się nią takiego wytwornego i wybrednego mężczyzny, jakim był istotnie Lubicz. To dodało jej sił i chęci do otrząśnięcia się z bierności i ogarniającego ją pogodzenia się z losem starzejącej się kobiety, poczuła się znów dawną Marją Piotrowną, piękną, pożądaną i, jak mówiono, nieraz w przeszłości otwierającą tem drogę