Strona:F. A. Ossendowski - Szanchaj - I.djvu/305

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

żenie, że „złocista czarodziejka“, jak ją nazywano w Czuguczaku, gdzie przepadano za nią, ukryła się ze swymi drabami na terenie Syberji, gdzie my iść nie mogliśmy bez obawy natknięcia się na większe oddziały bolszewickie... Teraz, jak widzę, dotarli już tu... no, i, zapewne, nie siedzą z założonemi rękami!
Zaśmiał się jeszcze chrapliwiej i zapalił świeżego papierosa. Nagle podniósł głowę i, posłuchawszy chwilkę, mruknął:
— Wydało mi się, że posłyszałem echa strzałów rewolwerowych... Czyżby przepowiednia moja już się miała ziścić?
Nikt jednak nic nie słyszał, chociaż pułkownik miał słuszność. Przekonał się o tem nazajutrz Wagin, dowiedziawszy się od reporterów, że detektywi, wysłani z Charbinu i Tientsinu, wytropili bandę, złożoną z kobiety i dwóch Gruzinów, oddawna poszukiwanych przez policję. Ciążyła na nich zbrodnia ograbienia jubilerskiego sklepu pewnego Żyda angielskiego i zamordowanie kilku bogatych bywalców nocnego lokalu „Passava“, gdzie czarująca Rosjanka miała szalone powodzenie, jako fordanserka. Bandyci odstrzeliwali się policji, uciekając taksówką, lecz wkońcu zostali ujęci przez agentów-motocyklistów, ale dopiero potem, gdy jeden z Gruzinów został zabity, a główny herszt — kobieta, podająca się za arystokratkę i odmawiająca wymienienia swego głośnego „historycznego“ nazwiska, otrzymała ciężki postrzał w plecy. Niezwykle barwne i porywające szczegóły pościgu, strzelaniny i pochwycenia bandytów przeczytała też nazajutrz wieczorem pani Ostapowa w rosyjskiem pisemku, bezczelnie okradającem dzienniki angielskie, chociaż każdy jego arty-