Strona:F. A. Ossendowski - Szanchaj - I.djvu/147

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jego alkaloid — gnoskopinę, która stanowiła odtrutkę na inne jadowite części opjum, będąc jednocześnie najgwałtowniejszą zapewne trucizną pośród innych alkaloidów. Z pomocą tego tak bardzo ryzykownego i niebezpiecznego środka doktór Plen w znacznej mierze zdołał osłabić fatalny wpływ szkodliwego nałogu, rujnującego jego organizm.
Plen, idąc teraz przez werandkę, rzucił okiem na pacjentki. Znał je wszystkie, więc, powitawszy skinieniem głowy, wszedł do małej izdebki, gdzie mieściła się jego pracownia. Z biegiem czasu urządził sobie ambulatorjum, dość dobrze zaopatrzone w instrumenty i środki lecznicze. Miał tam całą aparaturę, niezbędną dla ginekologa, środki dezynfekcyjne, mikroskop i materjał opatrunkowy. W pewnych okresach, gdy udawało mu się owładnąć nałogiem, doktór długie godziny spędzał w swojej pracowni, czytając i robiąc potrzebne mu badania. Okresy te jednak stawały się coraz rzadsze i Plen leczył już konwencjonalnemi metodami, w niektórych tylko wypadkach posługując się hipnozą. Tego wieczora śpieszył się z zabiegami i badaniem chorych, nie zdając sobie sprawy, dlaczego to czyni, dopiero, gdy odeszła ostatnia pacjentka, Plen usiadł w trzcinowym fotelu i wpadł w zadumę, nie spostrzegłszy nawet Czeng-Si, który wślizgnął się do pokoju i zatrzymał się na progu. Dopiero, gdy Chińczyk chrząknął ostrożnie, wtedy dopiero doktór podniósł głowę i zauważył właściciela palarni.

— Ta-je[1], mądry, uczony ta-je, — zamruczał Czeng, — mam do ciebie prośbę! Ta złotowłosa

  1. Panie.