Strona:F. A. Ossendowski - Staś emigrant.djvu/88

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Jestem gotów bronić was przed władzami tego kraju, lecz mogę czynić to tylko w tym wypadku, jeżeli nie złamiecie prawa! Dotychczas zbrodniarzami są Smithowie, jego banda i policja...
Mowę adwokata przerwał zgodny okrzyk Indjan:
— Śmierć Hiramowi! Śmierć bladym twarzom!
— Wojownicy! — krzyknął Stanisław. — Opamiętajcie się. Sąd i wyrok nad zbrodniarzami nie do was należy. Winnych pokara sąd angielski, a ja postaram się, żeby był sprawiedliwy. Jeżeli zaś jeńcom choć włos spadnie z głowy, biada wam! Stracicie wolność na zawsze, a wielu z was zmarnieje po więzieniach! Przywiodłem tu dowódcę policji, aby słyszał naszą naradę i zrozumiał swój błąd.
Młody adwokat szczegółowo wyjaśnił umowę angielsko-indyjską i artykuły prawa, jej broniące, poczem zaproponował następującą rezolucję:
— Obaj wodzowie odstawią do Montrealu jeńców i porucznika policji, któ-