Strona:F. A. Ossendowski - Staś emigrant.djvu/51

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Naradźcie się z nim i powiedzcie mu, że wódz Irokezów bardzo go o to prosi!
Westchnął i dorzucił z westchnieniem:
— Muszę ratować swój szczep, który inaczej zginie!
Pan Basiewicz, wysłuchawszy opowiadania żony, długo się namyślał, wreszcie rzekł:
— Kto wie, co nas czeka? Byłoby może wskazane nawiązać bliskie i serdeczne stosunki z Irokezami. Jeżeli Staszek ma ochotę, to może pojechać do ich obozowiska.
Chłopak, marzący o przygodach, przystał na to chętnie i w trzy dni potem zjawił się już w domu Czarnego Sępa z walizką, wypchaną książkami i zeszytami.
Nauczanie Indjan rozpoczął tegoż samego dnia, a tak umiejętnie i pomysłowo, że najmniej nawet zdolni robili postępy.