Strona:F. A. Ossendowski - Staś emigrant.djvu/48

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Warszawa, Wankuwer i Winnipeg, o okrętach, morzu, nieznanych krajach, ludziach i ich życiu.
Mali Indjanie słuchali go z zapartym oddechem, wkrótce zaś ten i ów z nich zaczął mu zadawać pytania, a po paru dniach bractwo rozgadało się na dobre.
Staś, chociaż jeszcze bardzo młody, powiedział im coś, co zastanowiło Czarnego Sępa i zmusiło wszcząć poważną rozmowę z panią Wandą.
— Syn białej niewiasty powiedział memu synowi, że bez nauki każdy naród musi zmarnieć i zginąć... Czy to prawda? — spytał wódz.
Pani Basiewiczowa długo tłumaczyła Irokezowi znaczenie słów Stasia, a chcąc, aby Indjanin lepiej ją zrozumiał, przytoczyła taki przykład:
— Wyobraźcie sobie, wodzu, iż chcecie walczyć z białymi ludźmi, którzy skrzywdzili was. Tymczasem uzbrojeni jesteście tylko w łuki, gdy w tym samym czasie przeciwnicy wasi z odległości trzech tysięcy kroków strzelają