Strona:F. A. Ossendowski - Staś emigrant.djvu/23

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Robotnicy, a szczególnie dzieci ich, zapadali na zaburzenia żołądkowe, szkorbut i inne dolegliwości.
Basiewicz, dowiedziawszy się, że kilku robotników nagle zachorowało, podszedł pewnego razu do dyrektora i rzekł do niego:
— Ludzi nam ubywa, znowu kilkunastu z nich nie przyszło na roboty... podobno szkorbut ich zmógł!...
Dyrektor pokiwał głową i odparł obojętnym głosem:
— W zimie to zwykła rzecz… Kto dożyje lata, ten wyzdrowieje, a kto nie wyzdrowieje, ten już lata się nie doczeka...
To powiedziawszy, zaśmiał się głośno, zadowolony ze swego dowcipu.
— Jakto? — spytał mechanik. — Umrą? I pan dyrektor może tak spokojnie o tem mówić?!
Basiewicz czuł, że ogarnia go oburzenie, lecz Anglik wzruszył ramionami i mruknął:
— Nie mam powodu psuć sobie wątroby niepokojem... W Kanadzie mamy