Strona:F. A. Ossendowski - Staś emigrant.djvu/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Basiewicz długo rozmawiał z kupcem, a potem z Jukio Sakuraczi, który przyszedł pożegnać ojca.
Wreszcie młody szyper, mrużąc czarne oczy, spytał szeptem:
— Zapewne uciekacie z więzienia, gdzie wsadzono was za zbrodnie?...
Wygnaniec skoczył oburzony i, już się nie kryjąc, zawołał z dumą w głosie:
— Zostałem zesłany na Sybir za to, że nie pozwoliłem Moskalowi znęcać się nad Polakami!
— O — o! — wykrzyknęli zdumieni Japończycy. — To wy jesteście Polak? My wiemy, jaką krzywdę wyrządzili wam Rosjanie!
Pan Basiewicz z całą szczerością zwierzył się Japończykom, że uciekł z miejsca wygnania i zamierza przedostać się do Ameryki. Prosił Jukio, aby go zabrał na swój statek, co w znacznym stopniu dopomoże im do uzyskania wolności.
Japończycy długo naradzali się półgłosem, wreszcie stary kupiec rzekł uroczystym tonem: