Strona:F. A. Ossendowski - Skarb Wysp Andamańskich.djvu/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

postawiono przed nim. Władek, z trudem trzymając się na zdrętwiałych nogach, przyglądał się temu wrogiemu zbiegowisku dzikusów. Wtem opasły Kalabon, wydający rozkazy, podniósł rękę i urywanym, szczekającym głosem rozpoczął przemówienie.