Przejdź do zawartości

Strona:F. A. Ossendowski - Pod sztandarami Sobieskiego.djvu/133

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Wtedy to od strony dąbrowy i moczarów ruszyła do bitwy orda.
Miała ona rozkaz spaść na prawe skrzydło, gdzie dowodził hetman polny Jabłonowski, odrzucić go i wdzierać się w utworzoną poprzednio lukę, aby się znaleźć na tyłach sił królewskich.
Manewr ten zrozumieli znajdujący się w pobliżu pułkownik Polanowski i rotmistrz Berezowski i zamknęli natychmiast wszystkie luki. Hetman polny mógł już całą siłą oprzeć się nacierającej ordzie, którą też powoli zaczął spychać z pola, wyglądając chwili, w której by mógł wypuścić usarzy i pancernych.
W tych zmaganiach zbrojnych zmierzch zaskoczył walczących przeciwników.
Tatarzy i Turcy poczęli się cofać, a wtedy król wysłał dziesięć lekkich chorągwi za nimi.
Przed rotmistrzem Berezowskim, walczącym koło dąbrowy, jak spod ziemi wyrósł ordynans hetmana koronnego z rozkazem wzięcia udziału w pościgu.
Pan Jerzy wycofał się na chwilę, ustąpiwszy miejsca kozakom generała Żebrowskiego, sprawił swoją chorągiew i poprowadził ją w pole.
Próżno usiłowały powstrzymać „krzyżaków“ wyborowe setnie tatarskie. Szlachta górska rwała naprzód, wysforowawszy się przed innymi chorągwiami, które uczestniczyły w pościgu.
W pewnej chwili, dopadając już koryta Świecy, spostrzegł rotmistrz wspaniałego Tatara na białym arabskim ogierze. Powiewały nad nim zielone i czerwone buńczuki, świta w jedwabnych chałatach i połyskujących złotem zbrojach otacza-