Strona:F. A. Ossendowski - Pierścień z Krwawnikiem.djvu/61

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w sumieniu swoim, stroskanym o los miliarda uciemiężonych synów wielkiej Azji, która stała się wyzyskiwaną drapieżnie i bezwstydnie przez rasę białą. A jednak, mimo, że osobiście towarzyszę delegatom japońskim, czcigodnym panom Szimbo Iwari i Oto Sumbarze, mam do wypowiedzenia zlecone mi poważne zastrzeżenie...
Wszyscy delegaci za wyjątkiem spokojnie i nieruchomo siedzących Japończyków zwrócili głowy w stronę mówcy.
Dżałhandzy umilkł jednak i oczami dał znak, by tłumacz przełożył jego słowa.
Zdążył wypalić fajkę i, chowając ją za cholewę zielonego buta, rozwijał dalej swoją myśl.
— Wspomniane przeze mnie ludy i szczepy czyniąc mnie swym pełnomocnikiem poleciły mi oświadczyć co następuje: Przeważająca część ludności Azji ciemna jest, niewolniczo bierna, znękana nędzą i zgnębiona do reszty. Żadne słowa i namowy nie zmuszą jej do czynów śmiałych, wymagających wielkiego wysiłku i wytrwania! Słysząc o przewadze Japonii, w całej tej sprawie podejrzewać ją będą o zachłanność, oskarżą o dążenie do nowego zaboru cudzej ziemi. Z tym należy się liczyć najwięcej, bo wszakże tylko od jedności Azji zależeć ma jej wyzwolenie i jaśniejsza przyszłość! Cóż tedy należy czynić? Sądzimy, że jedyną drogą, prowadzącą do celu jest wzbudzenie fanatyzmu wśród Azjatów, rzucenie hasła, które porwałoby nie tylko studentów i wojskowych, ale i pasterzy z Khamu, łowców z Wielkiego Chinganu, kulisów portowych, rybaków z Hainanu i Andamanów, drobnych oraczy z doliny Żółtej rzeki, z Hindostanu, Iranu i Małej Azji — słowem wszystkich razem i każdego z osobna!
Dżałhandzy wyprostował się jeszcze bardziej i wyżej uniósł drapieżną głowę. Zdawało się, że w tej chwili stanął w przyczajonej ciszy, wśród zgromadzonych tu zewsząd ludzi cień wielkiego zdobywcy Temudżyna.
Hutuhta wyciągnął rękę i zakreślił nią szerokie koło, gdy począł mówić znowu: