Strona:F. A. Ossendowski - Płomienna północ.djvu/383

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Czy to sen? czy jakieś czary?
Jestem przeniesiony bezwiednie do tajemniczej Alhambry w starej Granadzie. Te same ręce rzeźbiły ten cedr wiekuisty, i gipsy twarde jak szkło; one nakładały niegasnące w barwie farby i trwałe, jak spiż, złoto! Ci sami artyści-rzeźbiarze wykuli z płyt marmuru te wyniosłe kolumny, co nabrały już odcienia i przejrzystości starej, pożółkłej kości słoniowej; oni rzeźbili te kapitele szlachetne i wytworne; zrobili „mihrab“ i ustawili te pełne mistyki i dostojeństwa marmurowe sarkofagi, niskie, do połowy wrosłe w ziemię! Ci sami, biegli w sztuce zawiłej pisowni arabskiej majstrowie andaluzyjscy pokryli koronką, rzeźbioną w gipsie i marmurze, tablice z życiorysami tragicznych sułtanów i wznoszące się pionowe płyty nad mogiłami dzieci królewskich!
Przecież cudem jakimś przeniesiono mnie do ogrodu Linderaxa, do sali Ambasadorów i Abencerrages, do komnat Seralu, lub na podwórze Lwów?
Tajemniczość nieziszczonych zamiarów, ostatniego lęku przed gwałtowną śmiercią, miłosnych porywów i poczucia potęgi i wspaniałości; jakiś smętek, niby echo słabnących szeptów, przedśmiertnych westchnień; niewypowiedziane, nieme błaganie o pamięć, lub modlitwę; surowa bezwzględność władców, gorąca wiara Imamów, namiętne marzenia górali-wojowników i rozkosz półbogów — napełniały każdy zakątek tej świątyni, grobowca, zaklętego pałacu i siedziby królewskich cieniów, w tem samem miejscu i w tej samej chwili.
Jednak smutek przezwycięża wszystkie inne odcienia nastroju, — smutek i rzewność.
Mimowoli zjawia się chęć odmówienia modlitwy za umarłych.
Dzielę się temi myślami z Abu Abdessalamem. On schyla głowę i odpowiada szeptem:
— Bóg jest Jeden!...
W innych dwóch salach pozostały tablice z tekstami, olbrzymie płyty w ramach ze sczerniałego, zmur-