Strona:F. A. Ossendowski - Orły podkarpackie.djvu/93

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ludzi na straży, a więc: Noteckiej doliny i łuku Wisły, między Toruniem i Chełmnem pilnował Janusz z Brzozogłowy — zuchwały i przebiegły zarazem rycerz; krainy od Wełny do Pomorza strzegł wojewoda kaliski, Maciej z Wąsoczy Toporczyk, i rycerstwo na tych kresach osiadłe, a wśród nich najznakomitszy — Jarosław z Iwna Grzymalita, przezwany z łacińska „furor Maurorum“ — co znaczy „postrach Maurów“, bowiem ów rycerz wsławił się w Hiszpanii podczas walk z Arabami.
Wszystkich tych panów rubieżnych sprosił starosta bydgoski na ucztę, a w piśmie swoim zaznaczył, że zamierza tym uhonorować czterech młodych rycerzyków, którzy pojmali Albrechta Sajna, jak on sam porwie tak czy inaczej — podstępnego komtura toruńskiego, bo tyle krwi lechickiej ów wilk żelazny utoczył, niewiast nawet nie szczędząc, jak to było w Dobrzyniu, Lipnie i Rypinie.
Sam starosta z tym swoim pismem nie taił się wcale, toteż mieszczanin bydgoski, Hans Klamenhaus, doniósł zaraz o wszystkim komturowi w Toruniu, ten zaś zasmucił się bardzo, przeląkł i do wielkiego mistrza gońca pchnął.
W czasie uczty z zamku bydgoskiego z armat walono niby przy szturmie, a wiwatowano tak hucznie, że całe miasto się zbiegło, na niemieckich zaś mieszczuchach i przybyłych z poza rubieży kupcach skóra cierpła, gdyż dokoła nagromadziło się prochu bez liku, o iskrę zaś było łatwo. Jako też iskra padła. Rzucił ją młody kmieć, Wojtek Pastuszek, co to bydło dla załogi z Wiercięcic przygnał. Ten zwiedziawszy się o wszystkim łapska zatarł i mruknął:
— Łupił nas Niemiec, byśmy Ojczyzny odstąpili, to i my zaś Niemca połupimy, nieprawdaż?
Długo nie myśląc rozejrzał się po rynku a spostrzegłszy bogatego browarnika, Szmerlebena, znęcającego się