Strona:F. A. Ossendowski - Orły podkarpackie.djvu/92

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Suchy-Wilka i młodych kiryśników witał serdecznie starosta i hołubił za podarek, wołając tubalnym głosem:
— Za takie dzieło, sierdzista chmuro, jak pojmanie owych szpiegów, sierdzista chmuro, mało jest na rycerzy tych młodzieniaszków pasować!... Bóg pokarał Krzyżaków, sierdzista chmuro, że też taki szczwany lis jak ów Albert Sajn takowe ważne miał przy sobie pisma... W głowie mu się pomieszało — sierdzista chmuro — na nasz pożytek! Ojże, ucztę ja wam wyprawię — sierdzista chmuro!
I wyprawił istotnie huczną ucztę — taką, że, jak sam mówił z pychą, w Toruniu musiał jej echa usłyszeć komtur krzyżacki, Jan hrabia Sajn.
— Zawalidroga jestem dla Zakonu — chełpił się pan Janusz — zawalidroga i pies z łańcucha spuszczony, by warczał i gryzł!
Rzeczywiście też tak było. Król Władysław Jagiełło przejrzał był wonczas zamiary i dążenia Krzyżaków. Zrozumiał, że Zakon opasuje Polskę żelazną obręczą swych twierdz, obsadzonych silnymi załogami, odcina ją od Litwy i od morza, wdziera się na środkową Wisłę, niosąc pożogę, miecz i niewolę. Jak straszne widmo stanęła przed oczami króla polskiego i wielkiego księcia litewskiego groźna przyszłość — los podbitych już książąt pomorskich i oszukanych kneziów śląskich, wcielenie Polski do cesarstwa niemieckiego i — ostateczna zagłada. Pozostał jedyny ratunek — mieczem sprawę tę rozstrzygnąć.
Król przygotowując się w tajemnicy do walnej z Zakonem rozprawy i właściwie od dawna już prowadząc z nim przewlekłą małą wojnę, w której utracił Dobrzyń, Rypin, Lipno, Bobrowniki a sam wyparł Zakon z Bydgoszczy i upomniał się o Drezdenko, by odciąć Krzyżaków od ziem niemieckich, na granicę zachodnią miał baczne, nieusypne oko.
Najpewniejszych, i najrozsądniejszych posadził tam