Strona:F. A. Ossendowski - Miljoner „Y“.djvu/205

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Coś mi się przypomniało... — szepnął z figlarnym uśmiechem Llo.

— I mnie... to samo! — odpowiedział Y. — Plac przed hotelem Plaza, moja rozmowa z policjantem... niemądra rozmowa!...
Młodszy z przyjaciół zaśmiał się cicho.
— Niewiele jednak brakuje, abyś dotrzymał obietnicy... — mruknął.
Y wzruszył ramionami i jął słuchać, bo nieznajomy, basowy głos zabrzmiał w aparacie.
— Panie i Panowie! Z wielką przyjemnością winszuję wszystkim Nowego Roku i w imieniu „Klubu miljonerów” składam obywatelom Sta-