Przejdź do zawartości

Strona:F. A. Ossendowski - Miljoner „Y“.djvu/179

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Murzyniątka, nic nie rozumiejąc, w milczącem zdumieniu patrzyły na przyjaciela.

— Co to było? — spytały.
— Ludzie modlili się w kościele, a teraz idą z Ciałem Bożem do sąsiedniej świątyni — odpowiedział mechanik, lecz zmiarkowawszy, że czarne chłopaki nigdy o tem nie słyszały, jął wykładać im zasady wiary chrześcijańskiej.
— O! — zawołał wreszcie Y. — Rozumiem! „Wspaniały” posłał na ziemię Swego Syna, aby nauczał ludzi, pomagał i pocieszał nieszczęśliwych. Jakżeż dobrym i miłosiernym był Jezus, Syn „Wspaniałego”! Chciałbym Go naśladować!