Strona:F. A. Ossendowski - Lenin.djvu/519

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
463
LENIN


rzył partję w partji, stał się wodzem biurokratów proletarjackich, rozbił zbudowany przez Lenina gmach komunizmu, opartego po wysiłku bezowocnym na wszechwładnej „ziemi“ której niczem zwalczyć nie mógł zuchwały dyktator.
Stalina należy usunąć... Gruzin nie uznaje kompromisu...
Rewolucja powinna trwać, aby zarażała Europę, gdzie pod wpływem komunizmu wzmogła się siła kapitalizmu, ale Rosja ginie... ginie!... Ach, Azja...
Azja, być może, wybuchnie, jak potężny wulkan, a Rosja skieruje potoki lawy ognistej na Zachód, na przeklęty Zachód, oporny, niewzruszony za murami burżuazji i niczem nie skrępowanego intelektu twórczego.
Ratunku! Głowa, głowa pęka i płonie!
Siada i pisze.
Oskarża Stalina, doradza, jak należy go osłabić, obezwładnić, usunąć... Trockij powinien prowadzić rewolucyjną Rosję. Nie jest on nieustępliwym, stanowczym; zato skłonny jest do kompromisów poważnych i posiada nadzwyczajne zdolności... zresztą, on nie ma wyjścia.
Obcy dla Rosji, wyklęty przez swój lud, znienawidzony zagranicą, ma przed sobą tylko jedną drogę — rewolucję, ciągłą, nigdy nie wygasającą rewolucję, oszczędzającą „ziemię“.
Pisze Lenin, z trudem wodzi sparaliżowaną prawicą, podtrzymując ją i kierując lewą ręką.
Pisze testament...
Dla kogo?
Nie wie...
Przecież nie ma nikogo, z kim ciężką i bolesną stanie się rozłąka?
Nie umiłował przez całe życie żadnej istoty.
Oddał całą potęgę myśli i woli, cały, bez reszty, niszczący żar serca Rosji, ciemnej, uciemiężonej, kajdanami dzwoniącej, łkającej bez przerwy, jak burłaki nad Wołgą:
— Oj—ej! Oj—ej!
Do niej skieruje te słowa ostatnie, słabnącą kreślone ręką, do niej! Niech usłyszy je partja, trzymająca w dłoni ster życia... ostatnia myśl pozostanie na papierze, jak setki, tysiące innych, co były, jak iskry w szlaku komety; jak szkarłat zarzewia... jak ciężkie, druzgocące uderzenia młota...