Strona:F. A. Ossendowski - Lenin.djvu/51

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
23
LENIN


— Ten ziopacz krwi naszej, oprawca krzywdziciel słuchać nie chce!... Powiada, że ta suczka sama psa szukała aż znalazła...
— Oj, nie! Na Matkę Przeczystą — nie! — krzyknęła dziewczyna. — Ja pokochałam go, a on obiecywał do cerkwi, przed ołtarz prowadzić. Ja nie...
Ciężki cios spadł jej na pierś, aż jęknęła.
— Ty — suka, ty — nędznica, szmata, ty — nierządnica podła! — powtarzał chłop i bił, nie wybierając miejsca, kopiąc nogami i bluzgając ohydnemi słowami.
— Cóż ty robisz, zwierzu! — rzuciła się do niego z krzykiem żona. — Zabijesz dziewkę...
Chłop schwycił babę za włosy, wywlókł z chaty i, porwawszy kawał drzewa, zaczął okładać ją po grzbiecie, bokach i głowie.
Wyła przeraźliwie:
— Ludzie dobrzy! Ratujcie! Zabije! Za—bi—je!...
Z sąsiednich chat wybiegły baby, a za niemi powolnym krokiem wychodzili mężowie.
Otoczyli Chalinych kołem i patrzyli uważnie, spokojnie.
Żadnego wzruszenia i współczucia na ciemnych, ogorzałych twarzach chłopów nie dostrzegł mały Uljanow. Mężczyźni spoglądali raczej z zaciekawieniem i złośliwością, kobiety wzdychały i z udanem przerażeniem zasłaniały oczy rękami.
Sieriożka zaśmiał się cicho.
— Kochaj żonę, jak duszę, a trzęś, jak gruszę — szepnął słowami przysłowia. — Ten dopiero trzęsie!
— Ratujcie sąsiadkę, bo Paweł zatłucze ją na śmierć! — zawołała stara wieśniaczka.
— Nie nasza sprawa! — odparł poważnym głosem wójt. — Żona dwa razy w życiu najdroższą bywa: gdy się ją wprowadza do domu i gdy się odprowadza do grobu. Nic to! Nauczy Paweł babę i spokój będzie!
Jednak wieśniak wpadał w coraz to większą wściekłość. Klnąc, odrzucił od siebie drewno, którem bił żonę, i schylił się po ciężką kłonicę.
Wójt podszedł do niego i rzekł pojednawczym głosem: